Tom I
Krasnoludki żyją wyłącznie w lasach.
Czyżby? Ci z Was, którzy nie byli we Wrocławiu, mogą mieć takie zdanie. A jednak duża grupa krasnoludków zamieszkuje to piękne miasto. Są tak ważne dla tego piastowskiego grodu, że wystawiono im pomniki. Spotkacie je niemal na każdym kroku, o ile będziecie mieli ochotę przespacerować się po wrocławskich uliczkach, placach, skwerach i parkach. Inne upodobały sobie góry, gdzie starają się pomagać zagubionym turystom, a jeszcze inne faktycznie żyją w lasach z dala od ludzkich siedzib. A jakie spotkacie w tych opowiadaniach? Czy są to wrocławskie krasnoludki? Posłuchajcie.
Skryba
Skryba był kronikarzem jednej z kompanii krasnoludków (nie należał on jednak do braci szerzej znanej jako: wrocławskie krasnoludki), ponieważ miał najpiękniejszy charakter pisma, umiał też preparować trwałe, kolorowe atramenty z jagód, borówek, trawy, buraków, orzechów i innych ogólnie dostępnych roślin, a następnie dobrać barwę pasującą do tekstu. Odpowiednie formuły były w jego rodzinie przekazywane z dziada pradziada. Jeszcze jedna bardzo ważna rzecz – jedynie on mógł wytworzyć właściwe pióra, które nigdy nie robiły kleksów. A jakie to istotne, wie każdy, kto kiedykolwiek pisał piórem w kronice. Kartek z niej nie można przecież wyrywać, a poprawiać nieładnie. Ponadto Skryba robił przepiękne ilustracje. Nieszczęśnik miał tylko jedną wadę. Robił błędy. Nie wierzycie? Na jednej ze stron możemy dla przykładu przeczytać: „Wszyscy udali się do wójka”.
Kronika
Poświęcił sporo czasu na naukę pisowni, gramatyki i składni zdań, aby w końcu móc opisać to, co przydarzyło się jego przyjaciołom, oraz to, o czym jedynie usłyszał i niekiedy ubarwił. Kilkoma opowiastkami zapisanymi oryginalnie na papierze czerpanym postanowił się podzielić. Oto one.
Karta III
Tłem tej opowieści są prawdziwe wydarzenia sprzed kilku wieków.
Był piękny słoneczny poranek, kiedy Niezdarek postanowił odpocząć trochę od sporej ilości pracy, którą sam sobie narzucił. Nie zrozumcie mnie źle. Krasnoludki ogólnie są pracowite i pomocne, ale nawet one od czasu do czasu potrzebują chwili odpoczynku. Spotykają się wtedy, spacerują, obserwując ludzi i rozmawiając o nich, grają, urządzają zawody sportowe (to, że są niezbyt duże, nie przeszkadza przecież we wszelakiej aktywności, a jak mawiają – w zdrowym ciele zdrowy duch).
Karta XI
Najbardziej znanymi i rozpowszechnionymi legendami są te, w których pojawia się mityczny smok. W końcu kto z nas nie zna wizerunku świętego Jerzego walczącego z tym właśnie stworzeniem? Innym przykładem jest najbardziej znany w Polsce Smok Wawelski. Czy jednak podobny potwór występował także w okolicach Wrocławia? Posłuchajcie.
Karta XIII
Zapewne każdy z nas choć raz spotkał się ze średniowiecznym malarstwem lub rzeźbą. Dzieła te czasami powodują uśmiech na twarzy, na przykład ze względu na nierealistyczne przedstawienie postaci. Czasami są one zbyt duże lub kanciaste. Jednak rzadko kiedy zwracamy uwagę na prezentowane w różnej formie zwierzęta. Nie ma znaczenia, czy rzeczywiste, czy też mityczne. Elementem, który je wyróżnia – szczególnie uwidocznione jest to w rzeźbie – jest próba uczłowieczenia takiego stworzenia. Robiono to chociażby poprzez odzwierciedlenie ludzkiej mimiki. Dlatego też niejednokrotnie można spotkać figury, dajmy na to, konia, który – jeśli przyjrzeć się dokładniej – uśmiecha się. Skąd pomysł artystów na takie przedstawianie zwierząt? Posłuchajcie.