Historia figury pewnego świętego
Święty Wincenty
W większości budynków sakralnych znajdziemy malowidła, rzeźby czy posągi. Niekiedy z częścią z nich związane są niezwykle lub czasami nawet dramatyczne historie. Chciałbym wam przedstawić jedną z nich a jest to figura świętego Wincentego. Posłuchajcie.
Geneza powstania
W owym czasie, kiedy katedra górowała już nad miastem pewien mistrz rzeźbiarstwa otrzymał niezwykle ważne zlecenie. Miał on wykonać rzeźbę jednego ze świętych, mianowicie świętego Wincentego. Zadanie było bardzo prestiżowe. Wszak dzieło zdobić miało katedrę a zlecenia takie lądowały na barkach jedynie najznamienitszych artystów. Mistrz zdecydował jednak, że jeden jego uczniów jest już na tyle wprawny w swoim fachu, że będzie w stanie wykonać zamówioną rzeźbę. Był on nie tylko zdolny, ale i pobożny, jednak był też i kaleki. Jego problemy z nogami (ponoć jedna była krótsza od drugiej a do tego jeszcze wyraźnie zdeformowana) były elementami drwin ze strony innych uczniów. On jednak nic sobie z tego nie robił a wszelakie uwagi pod jego adresem nie robiły na nim większego wrażenia. Czeladnik od razu zabrał się do dzieła. Czas naglił jednak najważniejsza była precyzja. Po kilku miesiącach rzeźba była gotowa. Uczeń poświęcił sporo uwagi między innymi nogom świętego, które wykonał z niezwykłym pietyzmem, stąd też wyglądały jak niezwykle realistycznie.
Figura świętego
Westchnął na samą myśl posiadania sprawnych kończyn, kiedy przyglądał się efektowi swojej ciężkiej pracy w przeddzień finalnej prezentacji a zmęczony usnął w warsztacie. W nocy przyśnił mu się św. Wincenty, który uśmiechnięty dotknął jego kończyn. Nazajutrz młody rzeźbiarz spostrzegł, że o dziwo ma dwie sprawne nogi a wizerunek św. Wincenta otrzymał przedłużony habit, którego on sam nie wyrzeźbił. Nogi świętego, które jeszcze poprzedniego wieczora wystawały spod habitu, przykryły wyrzeźbione fałdy materiału. Tak oto św. Wincenty podarował czeladnikowi swoje nogi. Figura świętego do tej pory sprawia wrażenie jakby unosiła się nieco w powietrzu.
Legenda ta jest jedna z kilku związanych z rzeźbami czy posągami, które możemy podziwiać spacerując po Wrocławiu. Zachęcam do zapoznania się z innymi np. związanych z legendą o pewnym czeladniku czy chociażby o skamieniałych pannach. Jest też dosyć urocza anegdota, niekiedy zwaną legendą o tak zwanym łysym aniołku.