Oryginalny kościół a raczej kościoły
Dwukondygnacyjny kościół
Budynek ten, jak na to wskazuje tytuł tej historii, wyróżnia się swoja oryginalną architekturą. W końcu jak często w jednym budynku możemy znaleźć dwa kościoły? Jaka była przyczyna powstania tej dość osobliwej budowli znanej jako dwukondygnacyjny kościół? Posłuchajcie.
Rys historyczny
Zanim przejdziemy do genezy powstania tej interesującej budowli, zatrzymajmy się na chwilę, aby zapoznać się z krótkim rysem historycznym. Nie bez powodu cały okres przypadający na średniowiecze nazywany jest także ciemnymi wiekami. Kościół jako instytucja blokuje wszelakie przejawy rozwoju ludzkości dusząc w zarodku wszystkie formy postępu nauki. Każde odstępstwo było karcone a w skrajnych przypadkach osoby, które wyłamywały się z narzuconego nurtu mogły być nawet skazane na śmierć za szerzenie herezji. W takich czasach nawet królowie i książęta, sprawujący świecką władze, musieli liczyć się z gniewem Kościoła w przypadku działań niezgodnych z jego wizją czy naukami. Decydował o tym np. biskup, któremu podlegała dana diecezja.
Spór
I tak pewnego roku rozgorzał długotrwały spór pomiędzy księciem Henrykiem IV a biskupem Tomaszem II. Pierwszy konflikt udało się załagodzić polubownie jednak kolejny cechował się niezwykłym i niespotykanymi wydarzeniami. Ponoć problemem, jak to zazwyczaj bywa w takich sporach, były pieniądze (a dokładniej brak) i inne dobra niezbędne Henrykowi w walce o panowanie nad księstwem krakowskim. Biskup nie był skory do pomocy w tej jakże ważnej kwestii, stąd też część ruchomości mu zwyczajnie odebrana. Kulminacyjnym momentem było nałożenie interdyktu na księstwo Henryka (niekiedy przyjmuje się, że edykt ten tyczył się jedynie Wrocławia). W każdym razie przez kilkanaście miesięcy obrządki religijne były zakazane.
Szczęśliwe zakończenie
Jak to zazwyczaj bywa w takich historiach, także i ta ma swój szczęśliwy koniec. Jedna z wersji mówi, że zwaśnione strony rzuciły się w objęcia kończąc długotrwały spór. Inna, bardziej prawdopodobna, mówi o zawartym kompromisie. Wspólnym mianownikiem jest to co uzgodniono. Jednym z postanowień była fundacja dwóch kościołów: w siedzibie biskupa oraz we Wrocławiu. I tutaj dochodzimy do sedna legendy.
Legenda
W jednej z wersji dowiemy się, że ufundowany kościół miał być pod wezwaniem św. Bartłomieja. Kiedy przystąpiono do prac, w wykopie pod fundamenty znaleziono drewniany korzeń w kształcie krzyża. Robotnicy od razu udali się do biskupa, który orzekł, że jest to znak, jakiego nie można lekceważyć. W związku z tym budowany kościół powinien nosić miano św. Krzyża. Książe nie chciał jednak zmienić danego słowa (słowo władcy było wiążące a dodatkowo władca nie chciał ponownego sporu z biskupem) i po konsultacjach z architektami doszło do porozumienia. Powstaną dwa kościoły w jednym budynku. Jeden św. Bartłomieja a drugi św. Krzyża. Wspomniany korzeń w kształcie krzyża zobaczyć można w Muzeum Archidiecezjalnym. Na tym kończy się dość krótka legenda, której istotnym elementem (lub nawet przyczyną) jest wspomniany konflikt dwóch władców: świeckiego oraz duchownego.